
Dzis byl to Dzien indyka: Thanksgiving, w Ameryce i jest to swieto historyczne... cos a Indianach i pierwszych podroznikow do Ameryki. Amerykanie jedza duzo w tym dniu, tak jak my na Boze Narodzenie, tylko ze tutaj to jada sie pieczonego indyka, czerwone i slodkie ziemniaki, sos i zimeniaki, placek z dyni i jablek... i kilka innych potraw. Poniewaz ja tu rodziny nie mam, kazdego roku kilka rodzin mnie zapraszaja do ich domu, dzis bylam u dwoch. Tutaj sa zdjecia od jednej rodzinki... ta z ktora pracuej bo ich synka ogladam. Popatrz na zdjecia.... ja jestem troche spiaca, bo jest pozno w nocy i mieso z indyka to spiace cie robi! 
Tu nakryty stol. Wszyscy zawsze pomagaja z przygotowywaniem. Gosciami sa rodziny bliskie i dalekie. Czsem jedna rodzina to ma Thanksgiving w ich domu, a druga to Swieta Wigilijine, albo jeszcze Wielkanoc. 

Na tym zdjeciu to ja z JOEY- 11 miesieczny chlopiec z ktorym pracuje czasowo. :)
A na

drugim to jego mama, no i potem to oboje jego rodzice:
Jennifer [ktora jest troche dziwna] and Jeff.
Jutro musze wstac o 4 rano, bo wszystkie sklepy maja duze wyprzedaze! Ludzie beda czekac no ich otworzenie od 2 albo 3 rano. Zawsze jest fajnie to isc i kupic male skarpetki za bardzo tanio. Bo tak, to drogie sa! Napisze wiecej po tym d
niu!
Joey nie moze jeszcze mowic, to nazywa mnie: DA. :) Zawsze sie smieje kiedy przychodze i mowi: Da, Da!
1 comment:
Post a Comment