Tu na przyjeciu za znajomymi. W wigilie ludzie otwiraja ich domu dla znajomych i kazdy cos do jedzenia przyniesie zeby sie podzielic... jesz co chcesz... ktos przyniesie owoce, ktos mieso, ktos soki itd. To byl domu osob z naszego kosciola i byl zapelniony ze wszystkimi. Popatrz na to ponizsze zdjecie, mlodzie... bez alkoholu... mowie o tym, bo wiem ze u nas to zawsze duzo alkoholu na kazdym przyjeciu... a tu to nie tak. Ludzie pija, i mlodzi pija tez, ale nie tak duzo i nie zawsze jak u nas. Tu to ludzie sa szczesliwi bez alkoholu... nie potrzebny jest zeby mic fajny czas razem. Tylko tam mowie, bo to taka duza roznica... takze nie gniewajcie sie. Ja to pije moze raz w roku, i jedno piwko, albo szklanke wina z jedzeniem. W mojej specjalnosci to nie moge pic, bo musze byc dobrym przykladem dla mlodziezy ktrora moze miec z tym klopoty, albo ich rodziny. I alkohol to ma tyle kalorii ze nie chce miec duzego brzucha od niego! Za ciezko na to pracuje! ha!
Ponizej mam dwa zdjecia z talerzami. Wzielam te zdjecia po przyjeciu, takze duzo jedzenia na nich nie ma, ale mozecie sobie zobaczyc jak to wyglada. Ludzie maja stol i kazdy jak przyniesie jedzenie do dzielenia, to poloza je na stolik i wszyscy chodza dookola z talerzem i biora co chca. Szynke mielismy, duzo ciast i saladki. Wiekszosc zjedzona, bo te stoly to juz puste!
Po przyjeciu pojechalismy dookola miasteczka zeby obejrzyc sobie swiatelka swiateczne... nie znalezlismy ich duzo, to pobralismy kilka zdjec ze sniegiem. Tutaj jest nasze miasteczko- jedna z glownych ulic na srodku miasta. Tak sobie troche mozecie zobczyc jak wyglada.
Teraz jak juz wiecie jak mi Wigilia przeszla, to jutro Wam pokaze i napisze troche o Bozym Narodzeniu.
No comments:
Post a Comment