Friday, February 20, 2009

Ciasteczka i film!

W Ameryce to zadko sie cos piecze samemu... tutaj to kupuje sie ciasta w proszku, do ktorych jajko sie dodaje i troche oleju z woda. No i tak samo z ciasteczkami.. one to zamrozone w paczce, ktore sie kroji w czesci i potem piecze szybciutko przez 10 minut. Dzis wieczorem mialam kilka dziewczynek w domu na ciasteczka i film. Tu sa nasze ciasteczka (mrozone) i kilka zdjec.
U gory ciasteczka cukrowe, a ponizej czekoladowe.


Dziewczynki z szostej klasy, od lewej: Mercedez, Asia i McKenna.
One te ciasteczka to takie duze zrobily!

Ale fajna nocka byla! A za nami to nasz film sie zaczyna, bo one to wyglupialy sie troche i spoznione byly na film! A potem to siedzialysmy na kanapie i one pierdziec zaczely, bo tyle cukru w ciasteczkach jadly!
Wziely zdjecie jak popkorn otwieralam, powiedzilay ze wygladam jak po obudzce! Tzn ze nie za ladnie! ha ha

Thursday, February 19, 2009

Kregalnia z Youth Group













Jak widac na zdjeciach, dzis wieczorem poszlismy wszyscy na kregalnie! Okolo 30 osob nas bylo. Milabym wiecej fajnych zdjec, ale moje baterie sie wyczerpaly. Ten chlopak (mezczyzna) na zdjeciu to Ryan i wszyscy mysle ze on to mnie troche lubi... patrzy na mnie z milascia- tak mowia... haha to zobaczymy!

Friday, February 13, 2009

Rozowe Przyjecie Walentynkowe


W kazdym roku (a juz to trzeci) robimy Rozowe Przyjecie Walentynkowe. Tutaj mam kilka zdjec zeby wam pokazac. Mielismy 35 dzieciakow co sie pokazalo. Ale zmeczeni bylismy!






Thursday, February 12, 2009

Saturday, February 7, 2009

Dracula.

W poniedzialek to taka ladna i sloneczna pogoda byla, ze nasze gory to byly tak widoczne. Ja to w krotkim rekawku sobie chodzilam na dworze.
W Piatek to sobie roslinke kupilam. Doniczka byla na sprzedazy po 2 dolarach a roslinka to mala jeszcze i kosztowala 5 dolarow. Duzo czasu mi zajelo azeby fajna i tania sobie znalezsc. Na imie jej dalysmy Dracula, bo ma troche czerwonego no lisciach i Draceana to jej typ. Zobaczymy jak dlugo mi pozyje.

A tu to chce wam pokazac jak wszystko to bardzo duze tu w sklepach. Lody to sa w tych duzych kartonikach i kosztuja okolo 5 dolarow. A jak kupisz maly kartonik lodowy to placisz prawie tyle samo, takze zeby kase zaoszczedzic to prawie zawsze trzeba kupywac co wieksze.

Dzis jest Sobota i przygotowywuje sie do Niedzieli. Musze lekcje napisac dla moich dzieciakow. Za chwilke to sie wezne za gotowanie obiadu, bo dzis mam troche czasu na to. Zrobie sobie rosolek z makaronem. Mam jeszcze troche kurczaka w zamrazalce to go sobie ugotuje. Nikt w domu tu nie jest. bo poszly sobie na kawke. Ja juz kawke dostalam na rano jak poszlam sobie swiezy chlebek z piekarni kupic. Rodzice moich uczniow dali mi duzo kartek zaplaconych na kawe, takze moge sobie jedna kupic kiedy chce. Moze 10 kartek dostalam- nie wiem jak wy byscie je nazywali. Gift Cards to u nas. Pozdrawiam wszystkich. Jak wiem kiedy przylatuje to wam wszystkim powiem, ale planuje wyjazd do Polski w tym roku.




Sunday, February 1, 2009

Kielbasa to tu nasza historia.

Tydzien temu- w niedziele- nareszcie mialam troche czasu na gotowanie i zrobilam sobie klopsiki. W Ameryce to zadko sie powazny obiad gotuje. Jemy szybkie sniadanie, mamy duzy lunch w poludniu i potem jakas kolacje wieczorem. Trzy duze posilki. Mnie to dlugo czasu zajelo azby sie do tego przyzwyczaic. trzy duze posilki i duzo slodkiego i czipsow w calym dniu, takze nie za zdrowo jedaja. Czesto wszyscy ida do restauracji, gdzie wszystko jest juz przygotowane i pare zlotych kosztuje. Szybciej niz gotowanie w domu i czesto to nawet taniej. Amerykanie to ciagle pracuja. Od rana do wieczora, wiecej niz 8 albo 9 godzin- czasem... takze to kolejny powod na brak czasu na zdrowe gotowanie. Produkty tutaj sa, ale maja duzo hormonow... a kupowac cos z farmy to jest bardzo drogo. Wszystko smakuje inaczej niz w Polsce bo to takie stuczne jest. Ja jak cos znajde z farmy to zawsze kupie jak mam kase, i wtedy to tak dobrze smakuje jak pamietam z Polski.

Mamy taki duzy market tutaj gdzie wszystko mozna kupic w duzych ilosciach i super tanio! COSTCO sie nazywa. W Costco to maja mala jadalnie i sprzedaja polska kielbase na bulce. Polish Dog ja nazywaja. Ja na tym zdjeciu sie nie usmiecham, bo zartuje ze jest takie dobre... i ze wszyscy mysla ze ja to kielbase kocham bo z Polski jestem. ha ha

No teraz... to kocham!

W Costco to chodzisz sobie dookola i mozesz jedzenie sobie probowac przed zakupem. Takze tutaj jestesmy w kolejce i czekam no cos dobrego! A za nami to duzo lodowki!


Na Spacerku - Gory.

U nas w miescie to mamy stare wulkano co juz nieaktywne jest i sie nazywa Pilotte Butte. Duza taka gorka jest i my to na specerki ja wspinamy- okolo 2.5 kilometrow w gore i tak samo w dol. Ludzie to na spacerki tam chodza codziennie rano przed praca i casem to wieczorem - jak ja wczoraj. Zachod slonca to byl przesliczny! W lecie to mozna samochodem do gory jechac, ale w zimie to jest droga dla autow zamknieta, bo za slizgo niebezpiecznie. Ja to nigdy samochodem bym nie jechala, bo za duzo zakretow i za duzo ludzi chodzi z psami. Balabym sie kogos rozjechac. W kazdym razie tu sa zdjecia z mojego spacerku... cale miasto mozesz sobie widziec... wyglada orgomnie, ale czuje sie bardzo male i skromne!
... ide od dolu do gory...




nasze miasteczko

po jednej stronie pustynne pogorki...
po drugiej sniegowe gory...

zmeczona na szczycie